Wyzwanie zakończone sukcesem! Mamy rekord Polski.

Podróż rozpoczęła się o północy z 20/21 października, ekipa ruszyła z warszawskiego Placu Trzech Krzyży w stronę Muzeum Mercedesa w Stuttgarcie. Pierwszy etap odbywał się w nocy, bez korków, bez przeszkód, ale z drobną zmianą planów. Norbert Cała odpowiedzialny za opracowanie trasy i punktów ładowania elektryka początkowo zaplanował trzy przystanki na ładowanie w każdym kierunku:

- Postanowiliśmy zwiększyć prędkość przejazdu ze 110 km/h do 140 km/h na polskiej autostradzie, a na odcinkach bez ograniczeń po niemieckiej stronie jechać szybciej, kontrolując jednocześnie zużycie energii. Ładowaliśmy się pięciokrotnie w każdym kierunku – mówi Norbert.

- Pierwsze dwa ładowania odbyły się w Polsce pod Łodzią i w Kątach Wrocławskich. Poświęciliśmy na nie tylko 16 i 30 minut. Na niemieckiej autostradzie plany próbowała nam pokrzyżować pogoda: wiał silny wiatr i lało jak z cebra. Na szczęście ominęły nas korki – wylicza Dagmara.

Kolejne trzy ładowania odbyły się już w Niemczech na stacjach szybkiego ładowania, auto długo utrzymywało wysoką moc ładowania, dzięki czemu sam proces zajmował zaledwie kilkanaście minut. Do Muzeum w Stuttgarcie ekipa dojechała z 15 minutowym zapasem. Droga powrotna była dla nich większym wyzwaniem.

- Wiatr, który droczył się z nami podczas podróży do Muzeum Mercedesa, wrócił do Polski i skutecznie zablokował autostradę A4 oraz całe miasto. Stanęliśmy w gigantycznym korku. Próbowaliśmy objechać korki- bezskutecznie. We Wrocławiu straciliśmy ponad godzinę – ocenia Dagmara Kowalska.

- Usiłowaliśmy nadrobić stracony czas, ale północ złapała nas 126 km przed Warszawą. Do celu dojechaliśmy ponad godzinę po czasie, ale mamy Rekord Polski– podsumowuje akcję Norbert Cała.

Jesteśmy ekipą, która pokonała największy dystans samochodem elektrycznym w ciągu 24 godzin. Ładowanie trwało krótko, a dzięki częstym zmianom za kierownicą i pomocy inteligentnych systemów Mercedesa EQS udało się sprostać wyzwaniu.