Szarmancki, uprzejmy, z inteligentnym poczuciem humoru zawsze pod ręką – to pierwsze wrażenie. Drugie: Mateusz Damięcki mądrze prowadzi swoją karierę, bez szaleństwa używa mediów społecznościowych, gra w serialach, fascynuje go taniec, a w wolnych chwilach jeździ na Wschód. Na te podróże czeka z utęsknieniem.
Mateusz zagrał w filmach niemieckich bez perfekcyjnej znajomości języka. Na planie filmu rosyjskiego nauczył się tego języka w cztery miesiące. Kibicuje siostrze Matyldzie, podziwiając jej talent komediowy. Aktora od niedawna pociąga Wschód.
- Na Wschodzie pojawiłem się przez przypadek, a wszystko co pojawia się w moim życiu przez przypadek jest pozbawione celowości. Jak się na coś spinamy, mamy wobec tego jakieś oczekiwania często jesteśmy rozczarowani efektem, a wszystko co dzieje się przez przypadek jest pozbawione oczekiwań. O Rosji wiedziałem niewiele. Miałem o niej raczej nieciekawe zdanie ze względów historycznych i rodzinnych. Nagle pojechałem do tego kraju i zobaczyłem ten świat z nieoczekiwanej przeze mnie strony i to mnie uskrzydliło.”
Za co Mateusz Damięcki pokochał Rosję, jak pokochał taniec i co z tego wynikło usłyszycie w rozmowie Dagmary Kowalskiej z gościem Chillizet.
Oceń artykuł